Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 23 marca 2014

NOTMILK NA EKO TROPIE - CZY ISTNIEJĄ DUŻE RÓŻNICE MIĘDZY EKOLOGICZNYMI I KONWENCJONALNIE UPRAWIANYMI ROŚLINAMI?

Na to pytanie właściwie wszyscy odpowiadają stanowczo - TAK!!! Ale czy są w stanie przytoczyć jakieś badanie, które wskazywałoby na to, jakie różnice w składzie występują chociażby między pomidorem marketowym, a zerwanym we własnym ogródku. Poniższa tabelka przedstawia wyniki pomiarów na zielonej fasoli, kapuście białej głowiastej, sałacie masłowej, pomidorach i szpinaku. Wszystkie wyniki w tabelce są w mg/100 g. Jak widac za mdły smak kupnych produktów odpowiada w dużej mierze brak sodu (jest go średnio o około 6500% mniej w bezsmakowych warzywach marketowych niż ekologicznych), niewielkie ilości żelaza (najbardziej zaskakujące w porównaniu jest to, że organiczne pomidory mają prawie 2 g żelaza i przewyższają pod tym wzgledem organiczny szpinak), wapnia (organiczna sałata właściwie nie ustępuje pod tym względem szpinakowi). Na podstawie zamieszczonych w poniższej tabeli danych możemy dojść do wniosku, że żywność uprawiana konwencjonalnie zawiera przynajmniej o 75% mniej mikro- i makroelementów w porównaniu do roślin uprawianych ekologicznie.





Postanowiłem, że to będzie już mój ostatni wpis przynajmniej do jesieni (o ile się nic nie zmieni). Wynika to z braku czasu oraz tego, że sprawy związane z odżywianiem zbytnio mnie rozpraszały. A tak być według mnie nie powinno. Dlatego odchodze przynajmniej z blogosfery. Dziękuję za komentarze, za miłe słowa, ale też krytyczne, gdy taka konieczność się pojawiła. Przede wszystkim mam nadzieję, że moje wpisy okazały się dla Was pożyteczne i pomogły uczynić życie smaczniejszym, zdrowszym i owocniejszym. Poniżej zamieszczam filmik ze znanym zapewne wielu z Was wielu utworem "Ojcze nasz" w języku suahili.


sobota, 22 marca 2014

NOTMILKOWE UPRAWY - DAWNE ODMIANY WARZYW DO PRZYDOMOWYCH OGRÓDKÓW

Ci z nas, którzy mieli sposobność w dzieciństwie wyjeżdżać na wakacje na wieś z pewnością pamiętają wyśmienity smak warzyw, które tam rosły... i niestety odbiegał on dosyć znacząco od tych, które teraz odnajdujemy w warzywniakach, czy hipermarketach. Czasami nawet te, które sami hodujemy również w pełni nie spełniają naszych oczekiwań. Jednak warto to zmienić, a na takie zmiany nie ma z pewnością lepszej pory niż wiosna. Pogoda za oknem (przynajmniej wczoraj i dzisiaj) zachęcała z pewnością do tego, spędzić ten czas na świeżym powietrzu oraz... zająć się przygotowaniami do nowego sezonu ogrodniczego. Jest to dobry termin na przygotowanie wspaniałej rozsady albo zaopatrzenia sie w nasiona do wysiewu wprost do gruntu po 15 maja. Jednak jakie odmiany najlepiej dobrać? Mam nadzieję, że mój post okaże się pomocny w odpowiedzi na to pytanie.



NAJLEPSZE STARE ODMIANY!!!


Stare odmiany warzyw mają to do siebie, że są nie tylko wyjątkowe w smaku, ale również stabilne genetycznie, ładniejsze i odporniejsze niż tak często reklamowane nowe zhybrydyzowane odmiany. Jednak potrafią również nas zadziwić tym, że różnią się zdecydowanie od tych nowych kształtem, barwą i nawet częściami jadalnymi w stosunku do współcześnie popularnych potomków. Jeśli nie wierzycie, to musicie koniecznie przeczytać poniższy wpis :) Przedstawię tylko kilka najbardziej wyjątkowych i smacznych odmian, z których każdy znajdzie z pewnością coś dla siebie.

FIOLETOWY JAK... MARCHEWKA!!!




Wielu z nas było przekonanych od dziecka, że marchewka może być tylko w kolorze pomarańczowym. Jednak to błędne przekonanie zawdzięczamy Holendrom, którzy wyselekcjonowali i skutecznie rozpropagowali taki wariant tego warzywa. Gdybyśmy żyli wcześniej, chociażby w czasach rzymskich to wiedzielibyśmy, że marchewka jest fioletowa lub ewentualnie biała. Taka marchew posiada też sporo antocyjanów, które można odnaleźć chociażby w jagodach. Również i pod względem ilości karotenoidów przewyższa współczesne odmiany, czego przykładem jest chociażby ilość karotenoidów (szczególnie ważnej dla naszego wzroku luteiny). Na polskim rynku dstępną odmianą marchwi w tym kolorze jest "deep purple".



Extract from Carotenoid Profiles and Consumer Sensory Evaluation of Speciality Carrots, Journal of Agricultural and Food Chemistry, 2004

PYSZNE STRĄCZKI... RZODKEWKI!!!



Wydawałoby się, że nic nie może być równie oczywiste jak to, że rzodkiewka posiada jedynie wyśmienity owalny lub wydłużony korzeń najczęściej w kolorze czerwonym muśnięty delikatną bielą. Jednak ta stara odmiana raczy nas pysznymi strąkami, którymi można się delektować, zrywając bezpośrednio z "krzaczka".



Inną interesująca odmianą rzodkiewki rzodkiewki jest rzodkiewka czarna hiszpańska (znana w Europie przynajmniej od XVI wieku) oraz zwana chińskim skarbem rzodkiew arbuzowa o lekko słodkim smaku (niestety nie zetknąłem się z jej nasionami w żadnym Polskim sklepie nasienniczym).

WĄŻ W OGRODZIE!?! NIE... TO MELON!




Jest to stara odmiana melona, nazwanego ze względu na swój kształt mylnie ogórkiem, której korzenie sięgają przynajmniej XVI wieku. W sprzedaży występuje pod kilkoma nazwami: ogórek wężowy, ogórek melonowy, ogórek armeński. Należy doglądać uważnie ogórków, by zerwać w odpowiednim momencie. Najsłodsze i najsmaczniejsze są mając 15-20 cm. Innym jej krewniakiem jest gorzki melon, o którego właściwościach antynowotworowych w stosunku do komórek wątroby można poczytać na blogu Pepsi:
*
http://pepsieliot.wordpress.com/2013/12/30/sok-z-gorzkiego-melona-oraz-co-jesc-aby-zapobiec-rakowi-trzustki-albo-jak-sie-go-juz-ma/
*
Jeśli ktoś chce mieć jednak prawdziwych (nie tylko z nazwy) przedstawicieli rodziny ogórkowatych, to polecam ciekawą odmianę okrągłego ogórka cytrynowego oraz smoczego.

TĘCZOWE KULECZKI... NA KOLBIE KUKURYDZY!




Zapewne też dla wielu będzie zaskoczeniem, że kukurydza nie musi być żółta. Taki kolor jest właściwy wielu dawnym odmianom kukurydzy, m.in. uprawianej już w XIX wieku odmiany Czerwony rzeźnik, czy bogatej w antocyjany niebieskiej Hopi. Posiadają one mniej weglowodanów i skrobi niż odmiany kukurydzy o złotych i białych kolbach, ale za to o 25 % białka. Stanowi dobre źródło witamin: szczególnie A, i B-complex. Najważniejsze jest jednak to, że jedząc taką kukurydzę mamy całkowitą pewność, iż nie jest produktem modyfikowanym genetycznie.

JADANO GO WE FRANCJI KAPETYNGÓW... RZECZ O BURAKU




Jest to niewątpliwie jedno z moich ulubionych warzyw i nie dziwi mnie to, że nasi przodkowie mogli się nimi delektować. A przynajmniej Ci, którzy zamieszkiwali obszar Francji, ponieważ stamtąd pochodzi jedna z najstarszych odmian buraka - Crapaudine. Współcześni badacze uważąją, że jest znana od około 1000 lat. Na jej korzyść przemawia to, że karminowa bulwa potrafi osiągnąć bardzo duże rozmiary, a przy tym zachowuje wspaniały smak i aromat.

W ZIELONE PASKI... POMIDOR




Pomidor "Green Zebra" jest jedną ze smaczniejszych odmian, które możemy dostać na rynku. Oprócz tego warte polecenia ze starych odmian są:

- San Marzano (idealny do sosów i suszenia)
- Hibilly (słodkie, lekko kwaśne, żółte z pomarańczowym rumieńcem)
- Brandywine (wszystkie warianty kolorystyczne mają wspaniały smak)
- Moscov (odporny na choroby)
- Costoluto Fiorentino
- Thai Pink Egg (typ koktajlowy, różowy)
- Black Plum (typ koktajlowy, szkarłatne)

Jeśli ten wpis rozbudził Wasze apetyty na więcej to możecie spojrzeć pod poniższe linki, gdzie znajdziecie więcej informacji na temat dawnych odmian warzyw i ziół.

Życzę Wam powodzenia z uprawami i owocnych zbiorów!!!

BIBLIOGRAFIA

http://www.carrotmuseum.co.uk/blackcarrot.html
http://www.burpee.com/heirloom-seeds-and-plants/
http://www.rareseeds.com/

wtorek, 4 lutego 2014

FASOLKA Z SUROWYM SOSEM POMIDOROWYM


Witam Was Moi Drodzy w Nowym Roku 2014 po dłuższej przerwie od pisania postów na mojej stronie. Z własnej strony wprowadziłem na porę zimową małe urozmaicenie własnego jadłospisu o niewielkie ilości małży i ewentualnie ostryg, ale także postanowiłem w związku z tym dodać dla równowagi produkt roślinny, którym jest fasola zwana niezwykle wdzięcznie "Pieknym Jasiem" :) Od dłuższego czasu miałem zamiar zjeść ją, poniewaz od dłużego czasu brakowało mi jej delikatnego smaku, a unikałem jej ze względu na inhibitory trypsyny. Jednak gotowanie w temperaturze 100 stopni je dezauktywuje i pozwala cieszyć się smakowymi oraz również zdrowym (zawierającym w porcji 150 gram suchej 360 mg wapnia i 460 mg fosforu-jak na strączek proporcja całkiem niezła) posiłkiem bez ewentualnych nieprzyjemności po jej spożyciu. Stąd postanowiłem dzisiaj przygotować z niej pyszne danie, które będzie łączyło w sobie elementy zarówno surowego weganizmu, jak i gotowanego. Oto moja prosta propozycja na fasolkę z surowym sosem pomidorowym, która łączy wspaniały słodki smak fasoli i lekko kwaśny sosu, z jakim jest podana. 

Składniki (1 porcja):

- fasolka "Piękny Jaś" 150 g (moczona przynajmniej przez noc)
- 4 ziarna ziela angielskiego
- 1 liść laurowy
- kminek
- kawałek kombu

Sos:

- 4 średnie pomidory (około 450 g)
- 3 połówki suszonego pomidora San Marzano
- 1 średnia cebula
- łyżeczka ziół prowansalskich
- 1 starta papryczka peperoni lub habanero (jak ktoś woli więcej pikanterii)
- łyżeczka suszonej natki pietruszki i majeranku
- odrobina kuminu, mielonego liścia laurowego, ziela angielskiego i pieprzu syczuańskiego (może być zwykły, ale wtedy dla wydobycia kwaskowości radziłbym dodać odrobiny soku z limonki)
- 1 łyżka nierafinowanego oleju palmowego
- oliwa z oliwek
- woda
- sos sojowy tamari do smaku (łyżeczka)


Przygotowanie:

Wodę w której moczyliśmy fasolkę wylewamy, płuczemy ją i zalewamy świeżą wodą tak, aby ją dobrze przykryła. Dodajemy do niej liść laurowy, ziele angielskie, kminek i kawałek kombu. Doprowadzamy pod przykryciem do wrzenia, uważając by nie zalała palnika. Potem zdejmujemy na chwilę (10 minut) pokrywkę i ponownie przykrywam na około 50 minut, uzupełniając w razie potrzeby wodę. Przed końcem gotowania dodajemy odrobinę soli himalajskiej lub szarej kamiennej. Zdejmujemy z palnika i zostawiamy pod przykryciem na pół godziny z resztką wody (powinna sięgać do 3/4 poziomu fasolki), aby "doszła". Ten czas możemy śmiało wykorzystać na przygotowanie sosu :)

Sos:

Na patelni rozpuszczam olej palmowy z dodatkiem wody i wsypuję poszatkowaną cebulę z pieprzem syczuańskim, kuminem, ziołami prowansalskimi i majerankiem, dusząc je przez 3-5 minut. Następnie wrzucamy do blendera pokrojone pomidory wraz z drobno pociętymi suszonymi pomidorkami. Do tego dodaję odrobiny oliwy z oliwek (jak ktoś chce może użyć całych zielonych) oraz łyżeczkę (lub więcej ) papryczki peperoni, suszonej natki pietruszki (może być oczywiście garść świeżej). Dodajemy na koniec cebulę z patelni i sos tamari. Na koniec łączymy sos pomidorowy z jeszcze ciepłą fasolką i zostawiamy na 20 minut by przeszła. Teraz możemy jeść z dodatkiem chlebka z dehydratora lub (najlepiej) samą. Zachęcam też do eksperymentów i zmiany przypraw, dodawania grzybów, itp. 

SMACZNEGO!!! :D

P.S. Wybaczcie mi, że nie zamieściłem zdjęcia, ale ze względu na swoją smakowitość zniknęła zbyt szybko, żeby zostać uwiecznioną ;)