Organiczne czereśnie z drzewa rosnącego u mojej babci na wsi |
Witam Was moi Drodzy po dość długiej przerwie od blogowania. Myśle, że była ona konieczna przynajmniej z kilku względów. Z jednej strony był to czas, kiedy byłem dosyć zajęty obowiązkami związanymi z nowymi studiami oraz podejmowanymi działaniami w kierunku podjęcia studiów doktoranckich, na które się dostałem. Ten nowy rok obfitował również w smutne wydarzenia. Należała do nich niewątpliwie śmierć mojego Drogiego Dziadka w maju tego roku. Jego znaczne problemy zdrowotne związane z nowotworem prostaty nasilały się od późnego lata ubiegłego roku. Żałuje, iż już wtedy na poczatku usilniej nie obstawałem za tym, by przekonać Babcie do kroków w kierunku wprowadzenia założeń diety Gersona w stosunku do Dziadka. Również i on sam sprzeciwiał się spożyciu czegokolwiek surowego, bo uważał, że nasili to objawy problemów jelitowych, jakie pojawiły się u niego. Poza tym nie potrafili dostrzec wagi sposobu odzywiania na zdrowie, chociażby na moim przykładzie. Nie chcąc się kłócić, denerwować się i czując też niepewność, czy w jego stanie na pewno by pomogła ta terapia spasowałem. Niestety, zgodnie z oczekiwaniami wszystkich jego stan się pogarszał. W marcu po pobycie w szpitalu stracił cakowicie władze w nogach. Poza tym przeprowadzone tam badania wykazały również zmiany w jelicie grubym.W końcu po dwóch miesiącach i chwilowej ogromnej poprawie na tydzień przed śmiercią nastąpiło najgorsze... Jednak smutek był zmieszany tez z pewnym poczuciem ulgi. Wynikało ono przede wszystkim ze świadmości, iż już dłużej nie cierpi oraz zaznał ukojenia. Również ono udzieliło się i mnie samemu. Zniknęło u mnie poczucie odrętwienia, czego odzwierciedleniem był brak wpisów na tym blogu. Jednak ustąpiło ono miejsca wzmożonej motywacji do działania w kierunku dostania się na doktorat, a także kontynuacji Dziadka planów m.in. na jego przydomowym ogrodzie.
Dlatego zamierzam też poszerzyć tematykę o zagadnienie pewnych nowinek ogrodniczych, jakie mogą być pomocne przy uprawie organicznej, a także przedstawić interesujące rośliny, które mozemy uprawiać w ogrodzie lub na tarasie oraz balkonie, pozyskując z nich smaczne pożywienie. Oprócz tego zamierzam też rozwinąć swoje zainteresowania artystyczne i podjąć naukę gry na chińskich instrumentach dętych: hulusi oraz xiao. Odczuwam, że w tym momencie tego naprawdę potrzebuję. Jest to też moim zdaniem świetna alternatywa dla komputera i laptopa, który potrafi efektywnie uszczuplić wolny czas, a przede wszystkim negatywnie oddziałuje na nasz organizm. Przede wszystkim odbiera energię i osłabia. Dlatego staram się korzystać z niego zdecydowanie rzadziej i głównie w razie potrzeby. Teraz pora przejść do meritum, czyli krótkiego podsumowania dwóch lat notmilkowości. Ogólnie mój stan zdrowia w tym czasie uległ ogromnej poprawie, z czego niezmiernie się cieszę. Szczególnie korzystne oprócz odstawienia mięsa okazało się porzucenie jedzenia wyrobów mącznych, w tym szczególnie chleba. Po jego odstawieniu ubyło mi sporo kilogramów i z 65 kg w czerwcu ubiegłego roku moja waga unormowała się na poziomie 60-61 kg przy wzroście 171 cm. Przede wszystkim pozbyłem się całkowicie problemów skórnych, wzdęć, a przede wszystkim problemy z ogólnym poczuciem rozbicia i trudności w skupieniu się, jakie wywoływał u mnie ten produkt. Teraz jest ono mi całkowicie obce.
Moje odżywianie jest w zasadzie wegańskie, choć ostatnio na wakacjach spożyływałem zarówno produkty mięsne w bardzo niewielkich ilościach, jak i organiczne jajko (a właściwie żółtko). Ten ostatni pokarm był dla mnie miłym zaskoczeniem, ponieważ nie czułem się po nim źle, ani nie miałem kataru, jaki pojawiał się po zjedzeniu całego jajka. Dlatego dla urozmaicenia czasami nie wykluczam dodawania tego rodzaju produktu do swojego jadłospisu. Na pewno nie oznacza to, że zamierzam pójść w kierunku bogatej w proteiny tłuszcze zwierzęce diety paleo. Dla mnie podstawą są i pozostaną rośliny zgodnie z założeniami makrobiotycznymi. Poza tym tylko one sprawiają, że czuję się syty, pełen sił oraz energii. Organiczne żółtko jest dla mnie przede wszystkim suplementem (szczególnie choliny-ważnej przy długotrwałych stresach, B12, K2), choć jego smak i konsystencja są też przyjemnym doznaniem smakowym. Oprócz tego zwiększyłem też w ostatnim czasie udział strączkowych w swoim jadłospisie (soczewicy, bobu i cieciorki), które sobie cenię szczególnie ze względu na walory smakowe oraz pozytywny wpływ na mój organizm, choć znam niezbyt przychylne im poglądy. Jednak zdania na temat owoców, jako głównego źródła energii nie zmieniłem. Uważam jednak za istotne ich równoważenie stosowną porcją zieleniny. Za najważniejsze, co dał mi tego rodzaju sposób odżywiania to przede wszystkim większa wolność, pewnego rodzaju autarkiczność, ponieważ mam świadomość, iż mogę przeżyć właściwie w każdym zakątku świata i z pewnością nie będę potrzebował do tego, ani chleba, ani makaronu, ani innych produktów rafinowanych, bez których wielu Polaków nie wyobraża sobie życia.
*
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i dziękuję za wpisy!!! Wkrótce na nie odpowiem :)
*
Witaj NotMilku! Miło, że wróciłes.
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci z serca, że dostałes się na studia doktorancie! Super!!!
Przykro mi, z powodu dziadka, ale jak sam piszesz przynajmniej się już nie męczy. Podobne dylematy prawie każdy przechodzi, gdy ktos w rodzinie zachoruje i nie można mu pomóc. Zmiana diety nie jest proponowana przez lekarzy, więc trudno jest kogos przekonać. Niestety pozostaje nam tylko zaakceptować czyjąs wolę, chociaż to jest bardzo bliska osoba.
Cieszę się bardzo, że będziesz pisał o nowinkach ogrodniczych. To temat dzisiaj bardzo poszukiwany.
Woow! hulusi oraz xiao - gratuluję Ci, ależ to piękne. Ostatnio często wsłuchuję się w brzmienie tych instrumentów.
Alternatywa dla komputera napewno swietna. Też odczuwam często skutki przesiadywania z komputerem. Musimy chronić swoją energię. Ubytek energii lub jej zakłócenie to pierwszy stopień do chorowania.
Dzięki, że podzieliłes się swoimi doswiadczeniami z dwóch lat notmilkowosci.
Zmobilizowałes mnie do porzucenia chleba. Wiele razy już miałam długie przerwy, ale były i powroty. Doskonale wiem jaka jest różnica.
Pozdrawiam i życzę Ci dalszej pomyslnej realizacji siebie!
Witam Ciebie serdecznie Krysiu!!! Bardzo dziękuję za gratulacje oraz wyrazy współczucia ze względu na śmierć Dziadka. Zgadzam się z Tobą, że zdanie lekarzy dla ludzi jest niestety ważne. Dlatego Dziadek i Babcia się trzymała tego, co oni mu mówili, czyli "jeść wszystkiego po trochu". Dla mnie samo w sobie to zdanie jest absurdalne (w końcu nikt nie je wszystkiego) i postaram się je zanalizować w jednym z kolejnych wpisów. Poza tym jest dla mnie zaskakujący w tym wypadku paradoks, że ktoś inny ma wiedzieć, co jest dla mnie najlepsze niż to, o czym informuję mnie mój organizm.
UsuńCieszę się, że przypadł Tobie do gustu temat ogrodnictwa. Według mnie jest on ważny dla wielu osób, a szczególnie tych, dla których ważne jest nie tylko zdrowe odżywianie, ale również konsumpcja produktów, jakich nie znajdziemy w zwykłym warzywniaku. O wspaniałym smaku takich produktów nie muszę wspominać. Próbowałem u babci z ogródka czarnej porzeczki i przyznam, że moje kubki smakowe po rozgryzieniu poczuły niesamowitą ekspozje smaku. Mnie samemu trudno zdefiniowac ten smak, który był czymś więcej niż mieszanką smaku słodko-kwaśnego.
Tymczasowo będzie to hulusi, ponieważ nad zakupem xiao jeszcze się zastanawiam. Zamierzam sobie je kupić go na gwiazdkę u jednego ze sprzedawców, który nabywa te instrumenty bezpośrednio u chińskich sprzedawców. Jakbyś była jakimś z nich zainteresowana lub wolała pinyin, czy erhu to dam Tobie namiary na niego :)
W przypadku chleba nie było łatwo, ale się udało. W moim wypadku duże znaczenie miało z pewnością to, że jako dziecko byłem na diecie bezglutenowej i chleba nie jadłem aż do 6 roku życia. Moja Babcia, jak jej powiedziałem o porzuceniu jedzenia chleba i mącznych stwierdziła, że się cofam do czasów dzieciństwa. Na to odpowiedziałem, że powrót do tego, co dobre, jest raczej krokiem naprzód. Jednak głónie ten przytyk tyczył się tego, że jestem przez to szczuplejszy, a Babcia widziałaby mnie oraz moją siostrę najchętniej z wypiętymi grubymi brzuchami oraz obrzmiałą twarzą ;)
Również serdecznie pozdrawiam i życzę duużo zdrowia, a przede wszystkim pogody ducha!!!
P.S. Zapomniałem także podziękować za interesujący artykuł nt. jelit oraz świeżego soku z buraczków-nie dość, ze pyszny, to daje mnóstwo energii :)
Dzięki NatMilku za odpowiedź.
UsuńMożesz dać mi namiary, mogą mi się przydać.
Erhu najbardziej mi się podoba (wygląd) i hulusi (barwę tonu). Lubię też strunowe, zastanawiam się nad pinyin. Wydaje mi się najbardziej kobiecy.
Podumam i poradzę się jeszcze mojej synowej. Jest muzykiem, pochodzi z Taiwanu.
Aha, i nowy wystrój bloga jest bardzo subtelny i piękny!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, ze podoba się nowa odsłona wizualna bloga. Postanowiłem go trochę odświeżyć i orzeźwić, bo na ten kakaowy kolor działał na mnie trochę zbyt przygnębiająco :)
UsuńNie wiem, czy to moja wina, czy może niczyja, ale muszę Ci
OdpowiedzUsuńpowiedzieć NotMilku, że Twoja przepiękna nowa szata bloga długo nie chce mi
się otworzyć. Nie wiem, gdzie jest przyczyna i czy tylko ja tak mam. Na starej
wersji wchodziłam normalnie. Może Ci się przyda ta wiadomosć. Naprawdę długo
trzeba czekać, aby się poruszać tutaj.
Specjalnie dla Ciebie, piękna
muzyczka i piękne
dziewczyny:
http://www.youtube.com/watch?v=9M4gca_uLB4&feature=share&list=RD02ohO00bfxf8Y
Bardzo dziekuję Krysiu za link. Przyznam, że dziewczyny bardzo piękne, jak i sama muzyka. Zmartwiło mnie, że nowa szata graficzna z mojej strony słabo się otwiera. U mnie działa nawet lepiej niż poprzednia odsłona, również i w wersji mobilnej. Jakby problem jeszcze się pojawiał-daj znać i dokonam ewentualnej zmiany do jakiejśc innej szaty graficznej lub poprzedniej. W przypadkutego sprzedawcy instrumentów narazie nie dam Tobie namiarów, bo wysłany instrument jeszcze nie dotarł. W taki wypadku nie mogę go jeszcze polecić. Jednak, gdy otrzymam hulusi to dam namiar. W ramach wdzięczności przesyłam również link z utworem wykonanym na Erhu przez Yanjun. Myślę, że jest ona stosowna do pory dnia. Dobrej nocy i dużo słońca jutro życzę!!! :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=L_K54nEqfSo
UsuńPiękny utwór mi podesłałes. Podoba mi się bardzo. Dzięki!
OdpowiedzUsuńSprawdziłam NotMilku Twój blog na innym moim komputerze - nowszy Laptop. Na nim otwiera mi się dobrze i szybko. Chociaż chwileczkę, ale malutką czekam aż się wpiszą linki z prawej strony. Tyle to jest bardzo dobrze, piszę Ci dlatego, że inne blogi na moim Laptopie otwierają się prawie natychmiast.
Natomiast na moim staruszku komputerze, którego bardzo lubię, jest mi wygodniejszy do pisania i jestem ciągle na nim, Twój blog otwiera mi się baaardzo powolutku. Jak widać to wina mojego staruszka.
Mam tak na niektórych blogach, tzn. tych, które mają sporo zmian w stosunku do oryginalnego proponowanego przez blogera schematu.
Nie znam się na komputerowych mechanizmach, więc nic Ci nie podpowiem. Wystrój Twojego bloga jest piękny, warto go zostawić. Może gdzies jest mały błąd w prawej częsci bloga, tam gdzie masz linki?
Sugerowałabym Ci ewentualnie sprawdzić, jesli masz taką możliwosć, wejsć na Twój blog z obcego, może nawet nie jednego komputera, np. od kolegi, czy np. w bibliotece, itp. Wtedy byłbys pewny, że blog sprawnie działa u każdego.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
No nie wiem jakbyś przeżył u Nienców, Innuitów czy Masajów na takiej strawie. :P ;)
OdpowiedzUsuńSpodziewałem się od Ciebie ;) tego pytania i dlatego napisałem "właściwie" przed "w każdym zakątku świata", bo w tych regionach miałbym pewne trudności, np. u Masajów ta krew, by jeszcze jakoś przeszła, ale mleko...:/ Jednak te regiony nie są dla mnie zbyt atrakcyjne głównie ze względu na swój klimat - u Nienców i Innuitów zdecydowanie za zimno. Dlatego raczej się tam nigdy nie wybiorę, chyba że los by mnie tam zesłał. Wtedy byłoby trzeba jakoś przetrwać... Jednak po wykluczeniu tych ekstremów pozostają inne ludy, mające zdecydowanie bardziej urozmaicony jadłospis i ważnym elementem ich diety są warzywa, owoce, bulwy, strączki, grzyby, czy zboża. Tam przetrwałbym bez problemów i jakichkolwiek wyrzeczeń ;)Inaczej niż sporo osób, które znam... wielu bez tabliczki czekolady, paczki cukierków, czy mleka nie potrafi wyobrazić sobie jakiegokolwiek dnia. To jest moim zdaniem zniewolenie.
Usuń*
Nie wiem Jah, czy próbowałes żyć przez pewien czas tylko na pokarmach zwierzecych lub tylko samych roślinach przez dłuższy czas. Pamiętam, ze wspominałeś o wegetarianizmie, ale nie wiem, czy miałeś może epizod wegański. Pytam tylko tak z ciekawości. Możesz odpisać tu lub na fb. Pozdrawiam!!!
Epizod miałem może nie wegetariański w pełni ale pro. Jednak nie ze względów zdrowotnych tylko bardziej ekologicznych. Szybko jednak zrozumiałem swoją błędne myślenie. Trwało to może miesiąc i nie wspominam tego najlepiej. Dość długo już jednak wcześniej stroniłem od zwykłej wieprzowiny i brojlerów tzw. kurczaków. Jednakowoż jak nie jem mięsa dłużej niż dwa dni poza okresem głodowania zupełnego to nie czuję się komfortowo. Czyli najczęściej jem codziennie ale rzadko jakoś dużo w sumie tym bardziej, że na surowo.
UsuńNie próbowałem, żadnych ekstremów bo nie widzę potrzeby. Cieszę się na razie (odpukać) dobrym zdrowiem i odpornością. Moją filozofią jest drogą środka raczej która sprawdza się w wielu dziedzinach życia. Jeśli znajdę się w sytuacji ekstremalnej do wtedy pewnie dostosuję się.
Jeśli byłbym jakoś chory lub potrzebował mocnego oczyszczenia to może rozważyłbym tymczasowo dietę surową roślinną lub zero-carb stricte zwierzęcą w zależności od dolegliwości. Na razie całe szczęście nie mam takich potrzeb.
Być może jadłeś w tym czasie za dużo gotowanych pokarmów i wysoko przetworzonych, w tym chleba, który bardzo negatywnie oddziałuje na organizm. Sam mam znim również negatywne wspomnienia, ale dużo gorsze z epizodem wysokomięsnym po odstawieniu nabiału, kiedy czułem się delikatnie mówiąc... źle. Pozdrawiam i dziękuję za odpowiedź :)
UsuńNie. Nie jadłem wtedy chleba. Tylko sporo warzyw, orzechów i owoców surowych oraz kaszkę gryczaną no i jaja na miękko.
UsuńNiezależnie od diety i stopnia przetworzenia jedzenia w swojej historii zawsze jak nie było mięsa dłużej niż dwa to czułem, że coś jest nie halo. Co nie zmienia faktu, że takie cykliczne jedno-dwudniowe przerwy w mięsie czy w wogle jedzeniu uważam za korzystne.
UsuńChoćby mały kawałek.
UsuńTyle tu ciekawych postów...ale dziś tylko pozdrawiam..poczytam sobie pewnie przez parę dni bo tyle tu tego, na spokojnie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z mojej Krainy gdzie mleka się nie pija ale nic o tym nie pisze:):)
Bardzo się cieszę, że tematyka postów przypadła do gustu :) Pozdrawiam bardzo owocowo!!! :)
Usuń