Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 25 sierpnia 2013

NOTMILKOWE UPRAWY DZIAŁKOWE - ARBUZ

"Może nie jestem tak wielki i piękny jak te sklepowe, ale za to zdrowszy" :) 
Tym oto postem rozpoczynam cykl wpisów, w których będę się starał przedstawić Wam rośliny jadalne, które uprawiam, zarówno te mniej, jak i bardziej egzotyczne. W związku z największym zainteresowaniem na moim blogu tematem pestek arbuza oraz tym, że należy do moich ulubionych owoców, od niego rozpoczynam tę oto serie. Nie ukrywam, że na początku nie wierzyłem zbytnio w pomyślność uprawy kawona, ale pomyślałem: warto spróbować. Kupione w Auchan nasiona arbuza odmiany Rosario wysiałem pod koniec kwietnia do niewielkiego inspektu, jaki mam na balkonie. Ziemia była zwykłym podłożem ogrodniczym kupionym w Biedronce. Po ponad tygodniu regularnego podlewania zaczęły wyrastać małe sadzonki arbuza. Nie ukrywam, że mnie to bardzo ucieszyło. Okazało się, że ostatecznie wykiełkowały praktycznie wszystkie nasiona. Do początku czerwca czekałem z ich wysadzeniem do gruntu. Podłoże, gdzie posadzilem młode kawony jest średniowilgotne, a gleba jest raczej przeciętna. Dlatego postanowiłem ją użyźnić przez organiczny nawóz w postaci odpadów roślinnych z mojej kuchni, które wywoziłem i przetwarzałem na żyzną ściółkę. Następnie wysypywałem ją wokół małych sadzonek. Na skutek tego zaczęły wkrótce rosnąć jak szalone, a w drugiej połowie lipca rozpoczęło się ich kwitnienie. Arbuz na fotografii oraz jego rówieśnicy nie są narazie zbyt potężni i mają około 1,5 kilograma. Są oprócz tego jeszcze mniejsze kulki, które dopiero rosną, ale nie wiem, czy zdążą się dojrzeć do pierwszych mrozów. Będe jednak czynił wszystko, aby tak się stało, włącznie z przykrywaniem ich włókniną. Nasiona kawona wysiałem dosyć późno i liczę na to, że pierwsze zbiory będę miał mniej więcej około polowy września. Jednak już teraz ich widok napawa mnie dumą i jest wspaniałym dowodem na to, że w Polskich warunkach można doczekać się tych owoców. I to w uprawie w wolnym gruncie, a nie pod osłonami :) Jednak na dobry wzrost arbuza mogła mieć również wpływ sprzyjająca im upalna pogoda. 

Owoce moich własnych arbuzów zamierzam zjeść je w całości wraz z zieloną skórką, którą dodam utartą do surówek owocowych, jako żywy zielony akcent. Ten kolor jest uwarunkowany obecnością w niej dużej ilości chlorofilu. Okala ona jasny miąższ, którego najczęściej nie jemy, a wyrzucamy razem ze skórką. Moim zdaniem jest to błąd. Jest ona bardzo odżywcza (więcej informacji pod linkiem na końcu postu) to potrafi również znacząco zmniejszyć ewentualne skutki przejedzenia się słodkim miąższem, które mogą powodować u niektórych osób stan delikatnej ospałości. Pamiętajmy też o tym, że w przypadku zakupu nieorganicznego kawona dobrze jest dobrze umyć jego skórę, ponieważ przez krojenie możemy przenieść do środka pozostałości używanych pestycydów, choć należy do tzw. "czystej piętnastki" (link do listy pod postem). Dlatego jedzmy arbuzy, póki jest na nie sezon i są najsmaczniejsze!!! :)

Warto zajrzeć:

http://www.whfoods.com/genpage.php?tname=foodspice&dbid=31
http://faktydlazdrowia.pl/pestycydy-na-co-dzien-12-najbardziej-toksycznych-warzyw-i-owocow/

8 komentarzy:

  1. Bardzo zachęcający ten cykl wpisów o ogrodowych uprawach :)

    Czy można wiedzieć ile taki jeden krzaczek arbuza wytwarza przeciętnie owoców ?
    Czy arbuzy, podobnie jak i inne wybrane owoce egzotyczne mają zdolność dojrzewania po zerwaniu ich z krzaczka ?

    Czekam z ciekawością na kolejne ogrodowe relacje i dziękuję za bardzo interesujące informacje.
    Pozdrowienia dla dzielnego ogrodnika :) !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam posadziłem krzaczki dosyć gęsto ze względu na brak miejsca (zasiały się oprócz tego między nimi melony miodowe z pestek-też liczę w ich wypadku na jakiś owoc). Poza tym nie rosną na bardzo żyznym, wilgotnym podłożu oraz wybitnie słonecznym stanowisku, jakie jest przez nie preferowane. Oprócz tego wysiałem je trochę za późno (za rok wysieję już w połowie marca w domu na parapecie wraz z pomidorami, okrą, itp.) Jednak i tak liczę na dosyć obfity zbiór około 8-10 kawonów, ale za wszystkich 6 sadzonek. Wynika to z tego, że niestety kilka arbuziątek pękło i stało się żywicielem owadów, jakie się w nich zagnieździły.
      *
      Nie jest do końca pewien, czy arbuz posiada taką samą zdolność dojrzewania, jak inne owoce egzotyczne. Choć jeśli jest już słusznych wymiarów to powinien już być w środku czerwony. Stwierdzam to po przekrojeniu na pół owocu kawonu wielkości bardzo dużej pomarańczy. Mimo tak małych wymiarów już jego wnętrze wybarwiało się na kolor jasnoróżowy. Te większe już powinny być moim zdaniem czerwone, lecz czekam, aż nabiorą jeszcze trochę masy.
      *
      Bardzo się cieszę, że przypadł Tobie do gustu nowy cykl wpisów o charakterze ogrodniczym. Następny wpis będzie dotyczył małża wśród owoców ze względu na zawartość cynku.
      *
      Również serdecznie pozdrawiam!!!

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. A to dopiero część moich upraw egzotycznych :) Pozdrawiam!!!

      Usuń
  3. Uwielbiam arbuza, zwłaszcza latem (w sklepie u mnie jest cały rok)i staram się zwykle zjesć chociaż plaster w całosci (rzuć skórkę). Pamiętam na pierwszych wykładach z dietetyki uczono nas owoce jesć w całosci, arbuz tak jak piszesz z białym i z zieloną skórką.
    Zazwyczaj szukamy arbuza bezpestkowego, a pestki są ważne. Ciekawie kiedys pisała o pestkach też Ania z blogu cudowne diety.

    Ciekawe, ze udało Ci się wychodować tak piękny i smaczny owoc arbuza. Też bym była dumna.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj zerwałem pierwsze 5 owoców. Już jednego 1,5 kilowego zjadłem. W smaku moze nieco mniej słodki od kupnych, ale to zapewne dlatego, że miejsce nie było zbyt słoneczne. Jednak i tak był według mnie wyśmienity. Miał też dużo więcej pestek niż te kupne olbrzymu, jednak to sprawiło, że czułem się po nim bardziej nasycony niż po takim 3 kilowym sklepowym okazie.

      Pozdrawiam owocowo!!!

      Usuń
  4. No Not Milku dałeś przykład, że się da, więc może i ja się rzucę, jednak w moim przypadku najbardziej mi brak jagody amerykańskiej i maliny organicznej no i ton zielonych liści, które właściwie w całości ktoś, a raczej coś mi wyżarło.Bardzo rzetelne info, jak to Ty potrafisz, ściskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam posadzone trzy krzaczki borówki amerykańskiej, ale jeszcze nie plonują zbyt dobrze. Zebrałem w tym roku tylko 7 owoców. Jeszcze słabiej było z jagodą kamczacką(obecnie mój numer 1 wśród owoców) posadzoną wiosną, z której zebrałem jedynie dwa owoce, ale za to pyszny owoc. Jednak miałem szczęście do zielonych liści, bo sałata rzymska rosła wspaniale, a ślimaki dały o sobie znać dopiero po jej zebraniu. Ale obraly sobie za cel inwazji na młode arbuzy i z tego względu w tym roku zbiory wyniosą jedynie 8 sztuk :/ W przyszłym roku przygotuję na nie piwne pułapki przy owocach.

      A na maliny to zapraszam Pepsi do domku moich dziadków-w tym roku zjadłem ich przynajmniej kilka kilo. Przez półtora miesiąca tak owocowały, że codziennie można było narwać pełne jedno wiaderko. Pod koniec już miałem dosyć tych organicznych malin ;) Przy okazji dziękuję za miłe słowa względem mojego wpisu.

      Mocny ścisk!!!

      Usuń